W 2023 roku poszedłem na rutynowe badanie prostaty, ponieważ zdałem sobie sprawę, że minęły już dwa lata od ostatniego — a potem okazało się, że minęło sześć. Dobre wyniki, które miałem wtedy, pozytywnie na mnie wpłynęły. Lekarz powiedział, że coś jest powiększone i zalecił wykonanie rezonansu magnetycznego w maju 2024 roku, który niestety przyniósł złe wieści: „guz 9–11 mm, obecność raków, obecność komórek nowotworowych.”
Zaproponowano mi także tomografię komputerową kości, aby sprawdzić, jak poważna jest sytuacja. Postanowiłem jednak udać się do starszego, bardziej doświadczonego i cenionego urologa, który powiedział, żeby się nie spieszyć i dać sobie dwa miesiące. W tym czasie przyjmowałem Magical Noni w zwiększonej dawce.
Po dwóch miesiącach, gdy wróciłem, poziom PSA spadł. Lekarz nie przepisał żadnego leczenia — powiedział tylko: „Zobaczymy, w którą stronę to pójdzie.” Musiałem przychodzić na kontrole co sześć miesięcy. W styczniu zlecił, żebym przyszedł ponownie w sierpniu.
Kiedy zrobił badanie, wynik był taki, że nie ma już guza. Nie ma raka, niczego. Lekarz spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami i zapytał: „Jaki lek panu przepisałem?”
„Żadnego!” — odpowiedziałem.
„Nie bierze pan żadnych leków?”
„Żadnych.”
Zapytał, czy pobrano próbkę. Powiedziałem: „Nie.”
Na to on: „No to dobrze, że nie pobraliśmy!”
I to właściwie cała rozmowa.
Cieszę się, że wszystko tak się potoczyło!
Vilmos L., Rumunia
Pewnego październikowego dnia zadzwoniła do mnie pewna dziewczyna, że w klinice leży jej ojciec, który ma nowotwór i lekarze stwierdzili, że w ciągu trzech dni zakończy swój żywot. Wyczułem w jej głosie, że ona świat przewróci do góry nogami żeby ojca ratować, tak bardzo go kocha. Zabrałem ze sobą dwie butelki soku Noni i pojechałem z nią do kliniki, gdzie powiedziano nam, że rak zaatakował prostatę i dwa kręgi kręgosłupa – dziewiąty i dziesiąty. Miał straszne bóle, od 30 dni nie spożywał posiłków. Zabrała ojca do domu i powiedziałem żeby podawali ojcu sok noni rano po przebudzeniu, przed południem, w południe, po południu, wieczorem i żeby go dwa razy budzili w nocy i podawali sok – czyli łącznie 7 razy na dobę. Po dwóch tygodniach zadzwoniła do mnie i powiedziała żebym przyjechał, bo stała się rzecz nieprawdopodobna – tato zaczął jeść. Spytałem czy się wypróżnił – odpowiedzieli że nie. Pojechałem do nich, spowodowałem wypróżnienie także przy pomocy ziołowej lewatywy – ojciec zrobił się czerwony, co wskazywało że poprawiło się krążenie. Powiedziałem żeby pił noni co dwie godziny. Był na kontroli w Klinice i lekarze nie wierzyli własnym oczom. Pytali – „jak to się stało? Czy to jest ten Pan? Jak ładnie przytył. Do tego Pana już był ksiądz z namaszczeniem”. Wiem, że ten Pan żyje, chodzi po domu, przytył 18 kg, normalnie się odżywia. Bardzo często do mnie dzwoni i mówi „Panie Józiu, Józiu wita”. Pytam – „jak się Pan ma Panie Józiu” – „Dzięki Bogu i Panu wspaniale”. Czasami do niego jeżdżę i widzę jak się czuje. To było dla mnie jak „Cud nad Wisłą”
dr Józef U., Polska
W styczniu roku zadzwoniła do mnie moja mama z wiadomością że mój tata jest ciężko chory. Poszedłem do ordynatora szpitala w którym tata leżał. Powiedział mi że nowotwór prostaty jest odkryty zbyt późno, organizm jest nim tak zajęty że jest już nie operacyjny – „otwarcie” pacjenta może jedynie pogorszyć sytuację.
Jedynie zrobili tacie przetokę nerkową, ponieważ miał tak zanieczyszczone nerki że już nie funkcjonowały. Dawali mu maksimum miesiąc życia. Zastosowali chemioterapię i po około dwóch tygodniach wypisali tatę ze szpitala. Oczywiście nie ściągnęli mu przetoki nerkowej – powiedzieli mu że będzie ją musiał nosić do końca życia (wiedząc że to będzie niecały miesiąc). Zaczął pić dwa razy dziennie po 4 łyżki soku Noni. We wrześniu ściągnęli tacie przetokę nerkowa, tato normalnie funkcjonuje, wychodzi na spacery. W tej chwili pije profilaktycznie dwa razy po dwie łyżki soku dziennie.
Robert L., Polska