Trzy lata temu zdiagnozowano mojej mamie Stwardnienie rozsiane. Zdawałem sobie sprawę, że jest to choroba – wyrok, ponieważ w dzisiejszych czasach na stwardnienie rozsiane nie ma żadnego leku. Akurat w tym czasie były jakieś „wynalazki” medycyny tradycyjnej, ale lekarze dowiadywali się że są one nieskuteczne i dlatego nie były refinansowane przez Kasę Chorych, a koszt kuracji nimi wynosił ok. 10 000 zł miesięcznie. Poszukując jakichkolwiek informacji na temat stwardnienia rozsianego natknąłem się w internecie na sok Noni. Nie bardzo chciałem wierzyć, że jakaś tam roślina z Tahiti może mojej mamie pomóc. Ponieważ z mamą było już bardzo źle – nie chodziła, zaczęła tracić wzrok, mimo wszystko zdecydowaliśmy się na zakup soku. Zamówiłem czteropak od producenta (ponieważ było taniej) i zaczęliśmy z mamą pić sok w dawkach 30 ml dziennie. Ja wypiłem tylko jedną butelkę natomiast przez 3 miesiące mama wypiła 3 – po butelce miesięcznie. Ponieważ po tym czasie nie zauważyłem u mamy żadnych pozytywnych reakcji zadzwoniłem do osoby, od której nabyłem sok z informacją że on nie działa. Obiecał dowiedzieć się nieco więcej z anglojęzycznej literatury (nie było w owym czasie żadnego materiału na temat tego soku w języku polskim). Doczytał się, że przy tego typu ciężkich schorzeniach jak stwardnienie rozsiane minimalna dawka oryginalnego pasteryzowanego soku Noni z Tahiti w szklanych zielonych butelkach wynosi około 100 ml dziennie. Od tego momentu mama zaczęła pić 105 ml soku dziennie rozdzielone na 3 dawki. Przez pierwszy tydzień od zwiększenia dawki mama się bardzo źle czuła. Byłem załamany stanem mamy, ale wiedziałem też, że Noni może powodować takie kilkudniowe nasilenia objawów, po których może się pojawić zdrowienie. Po tym tygodniu mama zadzwoniła do mnie i oznajmiła, że idzie do supermarketu. Nie mogłem uwierzyć, ale powiedziała ze czuje się bardzo dobrze, poczuła się głodna i zdecydowała się zrobić zakupy. Od tego momentu mama zmieniła się nie do poznania. Wstąpiło w nią nowe życie do tego stopnia, że teraz sama prowadzi samochód, sama jeździ na wczasy, chodzi na bale, nie potrzebuje opieki lekarskiej, nie boi się, że złapie ją jakaś choroba, nie dzwoni do mnie tak jak kiedyś, że potrzebuje pomocy, sama sobie doskonale z wszystkim radzi. Od trzech lat jak pije sok (pije go cały czas) czuje się bardzo dobrze.
Stanisław P. Polska
Stwardnienie rozsiane: Jestem 51 letnim mężczyzną z Willoughby w Australii . Rozpoznano u mnie stwardnienie rozsiane (Multiple Sclerosis) w sierpniu 2001. Badanie MRI (rezonans magnetyczny) wykazało białą plamkę na mózgu, razem z innymi symptomami, które wskazywały na MS. Ponowny nawrót choroby miałem w listopadzie 2001, niemal mnie sparaliżowało z bezustannymi mdłościami, wymiotami, biegunką, utratą wzroku i osłabieniem. Zacząłem picie soku noni podczas pierwszego tygodnia hospitalizacji w listopadzie 2001. Na początku nie mogłem przyjmować soku ponieważ wymiotowałem ( byłem karmiony dożylnie). Jak powstrzymywałem wymiotowanie? Zacząłem lać małe ilości soku na mój pępek i mdłości zatrzymywały się! Od tego czasu, mogłem pić sok doustnie i nie wymiotowałem. Mówiłem obu moich doktorom, że nie będę brał zalecanych zastrzyków betaferonu i narkotyku (rebiff (R)) i że oni powinni wspierać mnie przez 12 tygodni żeby zobaczyć czy sok noni pomoże mi.
Po czterech tygodniach polepszyła mi się równowaga i apetyt. Po 8 tygodniach utyłem, moja skóra wyglądała na zdrowszą, i mój doktor nie mógł uwierzyć widząc polepszenie w moim chodzie i równowadze. Po 12 tygodniach doszedłem do sił tak, że od szurania moimi stopami i przewracania się, mogłem już chodzić po piasku i wodzie na plaży! Zdumiewające. Moi starzy znajomi przyszli do mnie i pytali mnie gdzie byłem i co się zdarzyło. Byli absolutnie zdumieni stopniem poprawy mojego zdrowia. Znam innych chorych na SM pijących sok noni. Nie musisz być dotknięty tak straszną chorobą jak SM by stwierdzić jak dobry jest sok noni. Musisz uwierzyć , że ten „ sok z dżungli” pracuje rewelacyjnie w twoim organizmie, spokojnie i skutecznie regenerując i przywracając właściwe funkcje twoim komórkom.
(część druga)
W marcu, ja wysłałem emailem moje świadectwo do INCC opisując jak sok noni z Tahiti pomógł mi na Stwardnienie Rozsiane. Minęło 11 miesięcy od tamtego emaila, i mam następne bardzo ekscytujące wiadomości by przedstawić wszystkim dotkniętym chorobą MS co dzieje się gdy noni znajdzie się w naszym organizmie. Nie rozumiałem jak poważnym schorzeniem jest MS. Nie miałem pojęcia, że to mógłby być wyrok śmierci dla mnie. Tak mogło się zdarzyć! Mam winić moich rodziców za złe geny? Mam winić Boga za spowodowanie tego zdarzenia? ( Byłbyś zaskoczony ilu ludzi wini Boga za złe wydarzenia i porażki w ich życiu). Kiedy symptomy MS. się pokazują doświadcza się poniższych odczuć. Kilka jest gorszych; bardziej uciążliwych i kilka mniej. Oto one:
1. Krańcowe Zmęczenie. Brak energii. Brak sił.
2. Przewracanie się. MS dotyczy równowagi. Nieustannie czujesz że możesz przewrócić się na lewo albo prawo. Ciągłe zawroty głowy i omdlenia. Chodzenie jest ogromnym wysiłkiem. Nieustannie musisz podpierać się na stałych przedmiotach, ścianach, meblach itd by pozostać w pionie.
3. Ślepota. Twój wzrok staje się zamazany. Wydaje Ci się jakbyś miał chmurę przed oczyma.
4. Pismo. "skurczowe symptomy" SM powodują że twoje pismo pogarsza się do takiego stopnia, że nawet twój podpis na dokumentach jest niemal nie do poznania.
5. Bóle głowy i mdłości. Rozległe migrenowe bóle głowy zdarzają się bardzo często i wymagają ogromnych dawek środków przeciwbólowych. Bólom głowy i ramion czy szyi też towarzyszą mdłości. Czujesz się tak źle , że chcesz wymiotować.
6. Zmniejszenie apetytu. Biorąc środki przeciwbólowe i inne leki zmniejsza ci się ochota na jedzenie. Układ pokarmowy nie działa właściwie i twój apetyt zmniejsza się.
7. SM powoduje także takie pogarszanie się normalnych funkcji organizmu jak m.in. utrata kontroli nad jelitami, bolesne i częste oddawanie moczu, itd. Czujesz się tak źle, że nie możesz znieść tych tortu..
PODSUMOWANIE :
Nie wspominałem w moim pierwszym opisie , że jestem chrześcijaninem, który wierzy w potężne Imię Jezusa. Przedtem i podczas mojego ostatniego większego ataku MS modliłem się. Modlili się za mnie taKże moja żona, pastor i przyjaciele z kościoła. Zachęcano mnie do pozytywnego umysłowego nastawienia by pokonywać MS. Sok noni z Tahiti zmienił dla mnie cały paradygmat wiary. Czy mógł w moim przypadku Bóg pracować przez zdrowe naturalne produkty bądź czy mogłaby to być nadprzyrodzona boża interwencja? Moi przyjaciele wątpili w sok. Niektórzy z nich mówili "sok noni nic ci nie pomoże!" To tylko sok owocowy, a jak może pomóc sok owocowy na MS? "Nie ufaj tym materiałom". Myślałem - co powinienem teraz zrobić? Powinienem chwalić Boga za medycynę i mieć nadzieję, że narkotyki takie jak betaferon, inaferon mogłyby w najlepszym razie, wydłużać czas między atakami albo wielbić Boga za ten naturalny owoc (czyt. Ezechiel 47:8-12) który ponownie odbuduje mój system immunologiczny. Czy mogłem uwierzyć że nadprzyrodzonym cudem będzie to co NATURALNIE?
To co Nasz Pan umieścił w gruncie jako nasienie i wyrosło z tego drzewo i owoc o właściwościach wszystko gojących kiedykolwiek tylko potrzebujesz?
To były pytania które musiałem sobie zadać. Musiałem uwierzyć , że ten produkt z Polinezji Francuskiej mógłby być 'kluczem' do mojego wyleczenia się.
Kiedy wyszedłem ze szpitala przyszedłem do mojej doktor a ta chciała przepisać mi zastrzyki betaferonu trzy razy na tydzień. Wyciągałem butelkę soku noni z torby i postawiłem na jej biurku mówiąc: "dr Leea, brałem ten sok regularnie przez około pięć tygodni i wiele z symptomów MS takich jak: przewracanie się, mdłości, ślepota, zmęczenie - odeszło. Dr. Neil Salomon, John Hopkins wykwalifikowani badacze i lekarze medycyny polecają próbować sok przez trzy miesiące. Biorę 2-3 uncje dziennie albo WIĘCEJ i widzę co się dzieje. Jeżeli moje objawy nie polepszą się albo wyniknie jakikolwiek inny "problem" wtedy wezmę narkotyk, wstrzykując go trzy razy na tydzień za cenę 1,000 $AUS (ponad 2500 zł) na miesiąc (chociaż to byłoby subwencjonowane) i "będę robić to tak jak w książce". Moja doktor niechętnie na to się zgadzała. Mój neurolog też odradzał mi to. Urzędnik medyczny widział w moich dokumentach , że biorę tylko sok noni (z Tahiti) i tak moja przygoda się zaczęła. Przyjaciele, nabierze wiary by odkładać leki na receptę i zaufać tylko naturalnej terapii zdrowotnej. Znam noni. Wiem jak noni działa, znam skuteczność tego produktu. Podjąłem wyzwanie. Badałem produkt i jego wiele korzyści; (chociaż wtedy, kiedy zaczynałem używać noni cierpiąc na MS, znalazłem objaśnieniem Dr. Mony Harrison , która twierdziła , że seretonino-melatonina wydziela się w szyszynce - szóstym gruczole ciała i że kontroluje wszystkie inne gruczoły. To była wystarczająco dobra informacja dla mnie i teraz niemal 11 miesięcy później jestem żywym świadectwem na to, że noni „pracuje” dla chorych na stwardnienie rozsiane.
Mam nadzieję że moja historia zachęci ciebie by spróbować noni. Rób to przez minimum 3-4 miesiące przy minimum 2 uncjach ale lepiej 3 do 4 uncji dziennie. Zobowiąż się aby to zrobić. Wiem , że doświadczysz tego samego rodzaju pomocy jakiej ja doświadczyłem. Będę szczęśliwy odpowiadając na jakikolwiek email, mogąc pomóc cierpiącym na stwardnienie rozsiane.
Stephen H., Australia
Podczas ślubu w naszej rodzinie w sierpniu, rozmawiałam z kuzynką mojego męża, która od 8 lat miała stwardnienie rozsiane i pamiętam jak powłóczyła nogą i powoli podupadała na zdrowiu. Teraz wyglądała wspaniale, podczas gdy ja czułam się tak, że wolałabym schować się do jakiejś dziupli i nie wychodzić przez dziesięć lat. Ona powiedziała mi że od naszego ostatniego spotkania jedyną inną rzeczą w jej życiu którą robi jest picie soku noni. Czytałam informację którą mi dała i byłam bardzo sceptyczna. Uważałam że ja wiem lepiej, po co pić jakieś "siki Weroniki"? Ale to ona wyglądała wspaniale. Mieszkająca ze mną moja 78 letnia teściowa, która realizowała po 12 recept dziennie, kupiła kiedyś butelkę soku noni i postawiła ją na zlewozmywaku. Cóż miałam do stracenia??? Zaczęłam pić sok w drugim tygodniu września i postanowiłam nigdy nie oglądać się za siebie. Od końca października byłam już medycznie wolna, zdobywałam energię i coraz więcej ochoty do życia.
Lek na cholesterol przepisany w wrześniu był ostatnim. Chciałam żeby już nie mieć konieczności brania recept.. Mój poziom cholesterolu we krwi wynosił 278 i 282 podczas dwóch różnych badań latem. W pierwszym tygodniu września mój doktor nalegał , żebym brała jeden z ostatnich leków, pravachol. Dostałam receptę ale nigdy nie brałam tych pigułek. Umieściłam je na moim biurku tak , żebym codziennie widziała i pamiętała mój cel : obniżenie cholesterolu bez prochów. Zaczęłam pić jedną uncję (30 ml) soku noni od 10 września. Gdy jedna uncja dziennie powodowała że czuję się lepiej, na pewno cztery powodowałyby że czułabym się bajecznie. Pod koniec września brałam dwie uncje (30 ml) rano, i dwie uncje po zajęciach w szkole. Też zaczęłam ćwiczyć jogę. Moja zwiększająca się energia powodowana piciem soku noni kazała mi wstawać wcześnie z tapczanu i cieszyć się życiem. Zmieniłam kilka książek w moich klasach i zaczęłam koncentrować się na tym czego uczyłam na początku 20 lat mojego nauczania. Sprzątam w domu więcej niż kiedykolwiek przedtem i śpiewam podczas pracy! Czasami łapałam się na tym że głośno śpiewam idąc szkolnym korytarzem. W październiku 2001 mój całkowity poziom cholesterol we krwi spadł do 246, w grudniu 2001 do 222. Ostatnie badanie było 3 lutego - spadł do 200. Mój stosunek dobrego do złego obniżył się do 4.08, a moje trójglicerydy spadały poniżej 200 punktów. Odkąd powód tych pozytywnych zmian stał się jasny, mój lekarz chciał się dowiedzieć co robię, że tak poprawiły się moje wyniki.
Równolegle z tym o czym napisałam powyżej, 3 października, miałam robioną moją roczną mammografię i niebawem otrzymałam list , że wykryto tam guza o takim to, a takim rozmieszczeniu. Nieznacznie uległam panice, zadzwoniłam aby umówić się na wizytę lecz sekretarka powiedziała mi że na zabieg trzeba czekać dwa miesiące. 12 października, właśnie dziewięć dni po ostatnim prześwietleniu, zrobiono mi bardziej wyraźne zdjęcia piersi. Później, doktor badała mnie przez godzinę aby upewnić się co do obrazu nowych zdjęć. Później wyciągnęła moje prześwietlenia z roku dla porównania, ponieważ najnowsze zdjęcia nie pokazywały żadnego guza. Pani doktor pożegnała mnie z poleceniem by wrócić na kontrolę przed upływem roku. Ja podziękowałam Bogu i wyszłam!
W listopadzie moja siostra z Tennessee która też pije sok noni przysłała mi artykuł z gazety o koniu , którego wyleczono z raka po 30 dniach podając mu cztery uncje soku noni (120 ml) dziennie. Coś kliknęło w moim mózgu. Piłam sok noni na cholesterol i problemy z jelitami ale nie na problemy z rakiem. Natychmiast przeglądnęłam kopie mojej mammografii z dwu dat października. Widoczny gołym okiem guz - 3 października, podczas gdy 12 października nie było już nic. Co stało się z guzem? Co robiłam przez dziewięć dni między prześwietleniami? Piłam cztery uncje (120 ml) soku noni dziennie tak jak wspomniany w artykule z gazety koń. Rak zniknął?. Nigdy nie będę znać odpowiedzi na to pytanie, ale ja dziękuję Panu ponownie, tym razem za sok noni. By być uczciwą, muszę napisać że terapia nie przebiegała zupełnie gładko. W połowie października 2001, miałam biegunkę i ponownie irytowałem się moją okrężnicą. Kiedy od trzeciego tygodnia października przytłoczona brakiem widoku trwałej ulgi, ponownie przeczytałam książkę dra Salomona o soku noni zrozumiałam , że każdego razu gdy piłam zbyt dużo soku, następowało oczyszczanie mojego ciała z toksyn. Od razu zmniejszyłam dzienna dawkę soku. Za radą kuzyna mojego męża, postanowiłam nie robić lewatywy kurtyzonem ale używałam Noni jako lewatywy. Jaka ulga! Fizycznie i psychicznie ! W końcu znalazłam doskonałe rozwiązanie, bez żadnych efektów ubocznych. Powoli zwiększałam dawkę dzienną soku noni i stopniowo stan zdrowia polepszał się. Rada Dr Salomona , żeby pić sok 3 do 6 miesięcy sprawdziła się w moim przypadku. Byłam jednak bardzo niecierpliwa i bardzo szybko chciałam uwolnić się od wszystkich moich dolegliwości, stąd wolałam robić nawet lewatywę sokiem Noni kiedy to było konieczne niż tak jak przepisał mi lekarz a co miało niestety dla mnie szkodliwe skutki uboczne. W grudniu 2001, w 90% uzyskałam mój cel - zdrowe ciało.
Tymczasem jeszcze inny problem zaistniał. Miałam nadzwyczajnie kwaśny ph ciała. Co miałam robić? Wstrzymać sok? Nigdy! Odkryłam rozwiązanie przez przypadek i zaczęłam brać ,,tummy tammer,, by zrównoważyć moje kwaśne ph ciała. Teraz w 98% osiągnęłam mój cel - zdrowe ciało. Straciłam około 5 kg wagi i chcę stracić więcej, powoli, bez diety ,polegając jedynie na doborze lepszej żywności i bardziej czynnym życiu. Od kiedy skutecznie używam zdrową żywność, wolę zjeść garść chipsów ziemniaczanych zamiast pół torby i rzadko jem deser. Pod koniec stycznia 2002 spróbowałam zjeść produkty mleczne, przede wszystkim bardzo mi smakujące lody i szwajcarski ser. Nie tylko nie miałam biegunki, ale też żadnych nadymań jelit albo skurczy. Korzyści umysłowe są zachwycającym niespodziewanym dodatkiem do korzyści fizycznych co doświadczam odkąd zaczęłam picie soku noni. Mój nastrój się polepszył, nie ulegam tak łatwo negatywnym zmianom nastroju, a co najważniejsze, myślę jaśniej niż przedtem. Uczę studentów matematyki, muszę więc mieć jasny umysł. Częste zaćmienie umysłu, które pojawiało się wcześniej od antybiotyków i środków uspokajających minęło i zauważyłam , że rozwiązania problemów znajduję z łatwością i prędzej niż kiedykolwiek przedtem . Choroba otacza mnie jako nauczyciela tylko wówczas, kiedy studenci kaszlący i kichający wręczają mi usprawiedliwienia nieobecności. Kiedy czuję się jakbym mogła się zarazić czymkolwiek z zewnątrz dookoła, biorę dodatkową dawkę soku noni. Cokolwiek idzie z zewnątrz nigdy mnie nie zaraża, i pozostaję zdrowa i szczęśliwa. Koledzy i koleżanki w szkole mówią mi teraz, że wyglądam wspaniale.
Elizabeth R., USA
U mojej pacjentki Gale w lutym zdiagnozowano Stwardnienie Rozsiane. Za każdym razem kiedy przychodziła do mnie zauważałam coś dziwnego w jej chodzie. Spytałam ją co się dzieje z jej stopą ponieważ bardzo ostrożnie ją stawia. Odpowiedziała że nic niewłaściwego nie zauważa. Więc spytałam o jej nogę i udo, czy może ma jakieś bóle. Odpowiedziała że nie. Później zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane. Pod koniec października zadzwoniłam do Gale by opowiedzieć jej o soku noni. Natychmiast zamówiła kilka butelek.
W grudniu gdy poszłam ją odwiedzić, spytałam ile czasu minęło od ostatniego ataku. Odpowiedziała że trzy miesiące. Jedną z pierwszych rzeczy, które zauważyłam było to, że Gale schudła. Jej chód się zmienił, nie była już pochylona, miała bardziej wyprostowaną postawę. Powiedziała, że straciła ok. 4,5 kg z powodu picia soku noni. Chodziła równo stawiając dłuższe kroki. Przed noni, stawiała kroki jak dziecko i chodząc kołysała się w biodrach w obie strony. Jednak najbardziej zaskoczyła mnie jej postawa. Kręgosłup był bardziej wyprostowany i zdawała się być wyższa utrzymując głowę prosto.
Joan L. M. - terapeutka, Ontario